wtorek, 18 stycznia 2011

Dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą!


Na dziesięć minut przed startem w igrzyskach w Seulu brytyjski czterystumetrowiec Derek Redmond musiał się wycofać z powodu kontuzji ścięgna Achillesa. Tym większa była jego nadzieja na olimpijski sukces cztery lata później. Los okazał się jednak okrutny. Chwilę po starcie w biegu półfinałowym Redmond poczuł gwałtowny ból w mięśniu dwugłowym uda i padł na bieżnię. Jednak nie poddał się. Zapłakany, w skrajnej desperacji powstał z tartanu i zaczął kuśtykać ku mecie przy wzmagającym się dopingu widowni. Kontuzjowany sprinter nie był w stanie utrzymać się na nogach. W tym momencie z trybun zbiegł jego ojciec. Wsparł syna ramieniem i razem dotarli do mety, długo po finiszu całej stawki. Publiczność jasno dała do zrozumienia, że dla niej to Redmond był zwycięzcą tego biegu.
"Widziałem to" - mówił Artur Partyka, brązowy medalista w skoku wzwyż na igrzyskach barcelońskich. "To było coś niesamowitego, coś, czego się nie zapomni do końca życia. Chyba właśnie wtedy ludzie na całym świecie zrozumieli, czym dla sportowca jest występ olimpijski. Redmond pozostanie dla mnie bodaj największym wzorem ambicji. Wzorem olimpijczyka" - podkreśla.

Brak komentarzy: