niedziela, 12 kwietnia 2009

Następny bilion

Jeśli już jesteśmy przy zawrotnej prędkości, to z jej pomocą przenieśmy się w najbliższą przyszłość.

Pozwól, że rozpocznę od przedstawienia człowieka, który przyczynił się do całego tego pozytywnego "zamieszania".

Paul Zane Pilzer w wieku 24 lat został profesorem na Uniwersytecie Nowojorskim. Mając 25 lat, był już najmłodszym wiceprezesem w historii Citibanku. Pierwszy milion zarobił przed ukończeniem 26 roku życia. Przewidział wiele zjawisk gospodarczych, które miały miejsce w ostatnich dekadach, w tym historyczny kryzys instytucji depozytowo-pożyczkowych w latach 80. XX wieku.

Ma na swoim koncie kilka bestsellerowych książek - wśród nich, Następny bilion, którą rozpoczyna następującymi słowami:

"Kiedy zacząłem pisać tę książkę, miałem w głowie dwa cele:

1) napiętnować pozbawione skrupułów prakty­ki przemysłu farmaceutycznego i spożywczego,

2) nauczyć ludzi prawidłowego dbania o zdrowie.

Nie było moim zamiarem pokazać czytelnikom moż­liwość interesu, na którym można by było zarobić pie­niądze. Jednakże teraz, po skrupulatnym przyjrzeniu się medycynie i odżywianiu się, widzę narodziny bran­ży, która stworzy wielkie majątki obecnego stulecia. Majątki o wiele większe od tych, które zrobili internetowi milionerzy lat 90-tych poprzedniego stulecia.

W roku 2010 branża „wellness", a więc wszystko, co się aktywnie robi, aby czuć się dobrze, zarobi
1 bi­lion USD.

W biznesie „wellness", w przeciwieństwie do pasyw­nego zarabiania na chorobach, ludzie są aktywni i dobrowolnie stają się klientami, po części dlatego, że chcą czuć się zdrowo, a po części dlatego, że nie chcą już więcej być klientami przemysłu chorobowe­go Każdy chce być klientem biznesu „wellness".

Do definicji powstającego jeszcze przemysłu „well­ness" można zaliczyć następujące strefy biznesu:
  • witaminy
  • dodatki żywieniowe
  • chirurgia kosmetyczna i plastyczna dobrowolna chirurgia oczu
  • dermatologia kosmetyczna zabiegi genetyczne (wybór płci, podniesienie płodności)
  • kosmetyczne i rekonstruktywne leczenie zębów (pokrywanie zębów, implanty)
  • kluby fitness (łącznie z trenerami)
  • urządzenia fitness dobrowolna farmakologia: viagra (potencja męska), rogaine (porost włosów)
  • bio-produkty żywieniowe
  • bio-restauracje
  • produkty wspomagające utratę wagi
Mimo, iż żadna z tych gałęzi, jeszcze 10 do 20 lat temu, nie miała większego znaczenia gospodarcze­go, to dziś jej roczny obrót sięga około 200 miliardów USD, co daje połowę sumy, jaka w USA jest wydawana na samochody.

Jeśli chodzi o następne dziesięciolecie, to jest to jedy­nie czubek góry lodowej. Zasadniczym tego powodem jest demografia. Przyrost naturalny osiągnął, po wojnie na całym świecie, bardzo wysoki poziom. W latach 1946-1964 w samej Ameryce urodziło się 78 milionów dzie­ci. W takim samym okresie, lecz przed 1946 rokiem, odnotowano 50 milionów narodzin. Natomiast po 1964 roku, mimo wielkiej populacji, w ciągu 18 lat, urodziło się jedyne 66 milionów dzieci. Ten wielki przyrost jest nazywany >>babyboom<<, a generacja z niego zrodzona >>babyboomer<<.

Jednym z najszybciej rosnących sektorów branży wellness jest biznes witaminowy i dodatków spożywczo dietetycznych.
Wielu potencjalnych klientów nie słyszało jeszcze w ogóle o produktach czy usługach wellness, nie wspo­minając o wypróbowaniu ich. Medycyna już za długo wmawiała ludziom fakt, iż muszą pogodzić się z utratą zdrowia i energii choćby dlatego, że lekarze nie wiedzą prawie nic o dobrym odżywianiu, a firmy ubezpiecze­niowe oraz inni (na przykład pracodawcy) nie dają żad­nej zachęty do dbania o zdrowie.

W latach 90-tych odnoszące sukcesy produkty witaminowe i dodatki żywieniowe były lansowane przez firmy sprzedaży bezpośredniej. Wiele popular­nych produktów, na przykład Ephedra (utrata wagi), Pycnogenol (przeciwutleniacz) i Echinacea (przeciw grypie) było dostępnych wyłącznie w sieciach sprzeda­ży, zanim można je było nabyć w zwykłych aptekach. Obrót firm sprzedaży bezpośredniej w USA, na czele dodatki żywieniowe i nowe technologie, wzrósł w ciągu ostatnich lat o 50%, z około 18 miliardów USD na 27 w roku 1999. Na całym świecie jest to około 80 miliar­dów. Wzrost był prawie dwukrotnie wyższy niż wzrost w handlu tradycyjnym w tym samym okresie.

Sprzedaż bezpośrednia ma przed sobą wielki zakręt wzrostu zanim osiągnie porównywalny do dzisiejszej sprzedaży masowej poziom nasycenia. Obrót roczny tej branży, wynoszący obecnie ok. 30 miliardów USD, to zaledwie 1 procent obrotu tradycyjnego handlu, który wynosi ponad 3 biliony USD (3000 miliardów USD). Mimo niezaprzeczalnego wzrostu branży sprzedaży bezpośredniej i jej usystematyzowania, liczba produk­tów stanowiących dobro konsumpcyjne rośnie z roku na rok.(...) jest cała masa nowych produktów i usług, o których istnieniu klient nie ma jeszcze pojęcia. Informowanie konsumentów o takich produktach i usługach, a więc sprzedaż informacji i myśli, to obecnie, a także w najbliższej przyszłości, najlepszy biznes."

Wkrótce ciąg dalszy tego proroczego tematu - tym razem z komentarzem Roberta T. Kiyosaki!

Brak komentarzy: